Ogłoszenia

Tagged #Scarlet tak samo jak Tagged #Monsters, które znajduje się w menu, czerpie z uniwersum mangi Gangsta. (Które de facto bardzo polecam) Scarlet opowiada o Tris, jednej z bohaterek Tagged #Monsters i o jej przeszłości.

Daty publikacji rozdziałów:
16 dzień miesiąca

piątek, 16 lutego 2018

Cz. 4 Dealers #Sleepless



I wish I was made, rebuilt–up and fake

            Zaburczało jej w brzuchu. Najpierw to zignorowała, ale gdy rozległ się krzyk Godzilli, nie miała wyboru. Podniosła się z podłogi, na której siedziała i opuściła swój azyl, swoją samotnię. Kroki skierowała w stronę kuchni. Nie weszła jednak, słysząc, że ktoś tam rozmawia.
            Od razu rozpoznała głosy. Loki znów spierał się o coś z Renem. To nie tak, że zamierzała podsłuchiwać. Nie tego robić, ale... Słysząc swoje imię, schowała się za drzwiami
            – Naprawdę jesteś uparty – stwierdził Ren, kręcąc głową z niedowierzaniem. – Za dużo się martwisz.
            – Za to ty za mało, więc jesteśmy kwita – prychnął Loki. – Ignorujesz realne zagrożenie.
            – Naprawdę nie umiesz okazywać troski we właściwy sposób.
            – Ja tylko stwierdzam fakt. Ona jest niebezpieczna.
            – A my nie? – zapytał Ren, ledwo powstrzymując się od śmiechu. – Słabo się kryjesz.
            – Z czym? Z niczym się nie kryję.
            – Martwisz się o nią.
            – Ja jej nawet nie znam.
            – Nie o to mi chodziło – powiedział Ren i westchnął ciężko. Tris nie widziała jego twarzy, ale potrafiła sobie wyobrazić, jaką miał minę. – Nie wiem jak tobie, ale mi ona bardzo kogoś przypomina.
            – Tak?
            – Nie udawaj. Dobrze wiesz, o czym mówię. Jest podobna do ciebie sprzed lat.
            – I to mnie w tym wszystkim najbardziej niepokoi – oznajmił Loki po chwili milczenia. – Tris stąpa niebezpieczną ścieżką.
            – Ty podążałeś tą samą drogą. Drogą do autodestrukcji – zauważył Ren, po czym kontynuował: – A mimo to, zobacz, wyszedłeś na ludzi.
            – Dzięki tobie.
            – Też byłeś dziki i niebezpieczny. Tak samo jak Tris. Jeśli ciebie daliśmy radę wyprowadzić na prostą, to i dla niej jest nadzieja.
            – Obyś miał rację. Szkoda jej.
            – Też tak uważam. Musi się jeszcze wiele nauczyć, ale to bystra dziewczyna. Szybko się wpasuje. Zobaczysz.
            – Postanowiłeś otworzyć przytułek dla zagubionych duszyczek? – prychnął Loki zupełnie nie rozumiejąc zachowań przyjaciela. – Nie masz nic lepszego do roboty?
            – Każdy zasługuje na szansę. Ty ją dostałeś, więc czemu nie chcesz tej szansy dać Tris?
            – To nie tak, że nie chcę.
            – Więc o co? Przeraża cię? Ponieważ przypomina ci o najmroczniejszym okresie twojego życia? – zapytał Ren, najwyraźniej trafnie, bo na dłuższą chwilę zaległa cisza. – Nie wrócisz już do tego.
            – Nie, to nie to. Ja tylko…
            – Nadal masz problem, by dopuścić do siebie ludzi, nie? Ale mi dałeś szansę. Tak samo było z Hex i Johnem. Teraz daj tą szansę Tris – poprosił Ren. Loki westchnął ciężko. – Ponieważ uważam, że jeśli ktokolwiek ma szansę do niej dotrzeć, to właśnie ty. A ona... Przyda nam się taka towarzyszka.
            – Ja? Dlaczego?
            – Właśnie dlatego, że ty najlepiej zrozumiesz jej ciemność. Poza tym oboje jesteście Zmrokami. To jakiś punkt zaczepienia.
            – Obgadujecie mnie? – zapytała Tris, wchodząc do kuchni. Miała dość sterczenia za drzwiami i słuchania tych bredni. Nie była szczeniaczkiem, którego można było przygarnąć. – Bardzo nieładnie.
            – Tris, po prostu się o ciebie martwimy – wyjaśnił Ren i uśmiechnął się do niej pokrzepiająco.
            – Nie widzę ku temu potrzeby. Mam dla ciebie pracować. Łączą nas relacje pracodawca pracownik. Nic więcej.
            – Nie bądź taka zmierzła – mruknął Loki, lustrując ją od góry do dołu. – Jeśli na kogoś można liczyć na tym świecie, to właśnie na Rena.

I wish I could lie and never could fail

            Nie mogła spać. Źle się czuła. Od dawna już nie brała Celebrera. Wiedziała, że powinna to zrobić. Przynajmniej raz na jakiś czas, ale nie umiała się przemóc. Bała się koszmarów. Ale duszności i ból głowy też nie były przyjemne. Jedna tabletka. Tylko jedna tabletka. Zaraz jej chyba nie zaszkodzi.
            Nie trwało to długo, nim wszelkie dolegliwości ustały. Wreszcie mogła się zrelaksować. No, bo co takiego mogłoby jej się przyśnić? Straciła wszystko, ale pomściła swoich najbliższych. Do Demonsów nie należała już od dawna. Teraz miała dach nad głową i wygodne łóżko. W normalnym pokoju, a nie schowku na miotły.
            Obudziła się z krzykiem i cała zlana potem. Nie pamiętała, co jej się śniło, ale serce wciąż łomotało w klatce piersiowej. Dłonie drżały tak, że gdy chciała się napić, omal nie upuściła szklanki.
            – Cholera…
            Wzięła kilka głębszych oddechów i postanowiła wziąć zimny prysznic. Może on ukoi nerwy. Chociaż odrobinę. Złudne nadzieje. Gdy wyszła spod prysznica, wcale nie czuła się lepiej. Poza tym, że teraz jeszcze było jej zimno. W takich chwilach żałowała, że nie ma puchatego szlafroczka, ale coś takiego było stanowczo poniżej jej standardów.
            Przypomniało jej się, że w jednej z szafek widziała wino. Rozgrzeje się i zrelaksuje. Przyjemne z pożytecznym. O tak. Tego było jej trzeba. Toteż po cichu zakradła się do kuchni. Zapaliła światło i zmarła. Nie spodziewała się, że ktoś jeszcze wpadł na podobny pomysł.
            Zmrużyła oczy i łypnęła złowrogo na Lokiego. Siedział przy stole, teraz krzywiąc się z powodu światła. W dłoni trzymał lampkę wina. Butelka stała obok. Tris biła się z myślami. Była zbyt dumna, by przyłączyć się do niego, ale wciąż zależało jej na winie.
            – Co tak sterczysz? – zapytał beznamiętnie Loki. – Weź sobie kieliszek.
            – Ja nie…
            – Po co innego mogłaś przyjść w środku nocy. Nie wyglądasz na nocnego łasucha.
            Miał rację. Westchnęła ciężko i zajrzała do szafki. Kieliszka jednak nie znalazła. Niezrażona chwyciła szklankę i wróciła do stołu. Usiadła tak daleko od Lokiego, jak tylko mogła. Szklankę przesunęła po blacie, dając do zrozumienia, żeby i jej polał trunku.
            – A ty nie wyglądasz na alkoholika – powiedziała ni z tego ni z owego. W rzeczywistości jednak dopiero po chwili wpadła jej do głowy jakaś riposta.
            – Bo nim nie jestem. Nie mogłem spać. Podejrzewam, że ty też nie.
            Wzruszyła ramionami. Wzrok utkwiła w kieliszku i mogłoby się zdawać, że dostrzega tam coś niezwykle interesującego. I bodajże nie chodzi o samą zawartość naczynia. Gdy ostatni raz popijała w domu wino, było to jeszcze za Demonsów w towarzystwie Ala. Otrząsnęła się z marazmu dopiero wtedy, gdy zobaczyła, że Loki tłucze coś na stoliku.
            – Tłuczesz niewidzialnego karalucha? - zapytała, przechylając głowę w bok.
            – Nie.
            Gdy już roztłukł dobrze biały proszek, zrobił z niego dwie kreseczki i wciągnął przez jakąś rurkę do nosa. Tris popatrzyła na niego krytycznie.
            – Amfa? – zgadywała dalej.
            – Nie.
            – Wciągasz witaminę C nosem?
            – Celebrer…
            – Ohyda – wzdrygnęła się Tris.
            Loki rzucił jej powątpiewające spojrzenie.
            – Nie lubisz Celebrera?
            – Nienawidzę go całym sercem lub przynajmniej tym, co z niego pozostało. Poza tym jest ohydny w smaku.
            – To prawda, że nie smakuje jak draże.
            – Dlatego wciągasz go nosem?
            – Ciężko pozbyć się starych zwyczajów – wyznał Loki i przetarł nos grzbietem dłoni. – Nie jestem z tego dumny.
            – Każdy ma takie rzeczy, z których nie jest dumny – mruknęła beznamiętnie Szkarłatna i duszkiem opróżniła szklankę. 


And live some beautiful days In a magical place

            Wystarczała jedna tabletka, żeby miała koszmary przez cały kolejny tydzień. Nienawidziła tego, że zawsze się na to nabierała. Jedna jej zaraz nie zaszkodzi – co za kpina. Po tym jak obudziła się przestraszona, już tylko leżała w łóżku. Wierciła się, przewracając z boku na bok.
            Nie wytrzymała i wstała z łóżka. Podreptała do kuchni. Tym razem światło było zapalone. Zajrzała tam niepewnie i natknęła się na Lokiego. W dłonie wcisnął jej kubek z czymś ciepłym.
            – Chodź do salonu – mruknął i nie czekając na odpowiedź, wyminął ją. Chcąc nie chcąc, podreptała za nim. Patrzyła jak chłopak rozsiada się na kanapie. – No siadaj – mruknął, klepiąc miejsce obok siebie.
            Zmrużyła oczy i wybrała fotel. Jak najdalej od Zaćmionego. Podkuliła pod siebie nogi. Była boso i trochę marzły jej stopy. Dopiero wtedy przyjrzała się bliżej temu, co dostała od Lokiego.
            Powąchała. Wyczuwała zapach kakao. Jednak na wierzchu była też bita śmietana i drobniutkie pianki. Różowe i białe. Do tego szczypta posypki w kształcie gwiazdek. Parsknęła śmiechem.
            – Lubisz takie bajery? - zapytała, wciąż śmiejąc się pod nosem.
            – A czemu nie? – zdziwił się Loki. – Nie zaszkodzi czasem odrobina awangardy.
            – I tęczowych kucyków pony…
            – Myślałem, że dziewczyny raczej lubią takie rzeczy.
            Tris wzruszyła ramionami.
            – Jesteś gejem?
            – Nie!
            Patrzyła na niego jeszcze przez chwilę. Nie wyglądał na geja. A nawet gdyby… To nie miało dla niej znaczenia. Zapytała raczej dla żartu, bo tak jej się jakoś skojarzyło. Teraz jednak przeniosła wzrok na kolorowy napój. Bomba kaloryczna. Doskonałe na sen…
            Upiła niewielki łyk. Musiała przyznać, że to było smaczne. Idealne proporcje. Nabrała na palec odrobinę bitej śmietany z posypką i oblizała. Mogłaby wziąć do tego łyżeczkę, ale nie chciało jej się wstawać. Tym bardziej, że było jej zimno.
            Oberwała w głowę poduszką.
            – Ej no! Co robisz… Ooo, kocyk…
            – Wyglądasz jakby ci było zimno.
            – Ale nie jest – skłamała.
            – Ale po twoim stroju uznałem, że pewnie zamarzasz – kłócił się Loki. – Przykryj się i bez dyskusji.
            Udała obrażoną, ale otuliła się ciepłym nakryciem i z zadowoleniem powróciła do konsumpcji.
            – Jesteś dużo bardziej normalna, niż sądziłem – powiedział nagle Loki.
            – Niech cię nie zwiodą pozory… W końcu jestem byłym demonem.
            – Próbowałem być miły...
            – Nie próbuj, to bezsensu – syknęła Tris. – A w ogóle, to skąd wiedziałeś, że przyjdę?
            – A wiesz, zamontowałem kamerę w twoim pokoju, więc wiedziałem, że wstałaś.
            – Dobre sobie. A na serio?
            – No serio. Musiałem mieć baczenie na to, co robisz, czy nie jesteś zagrożeniem. Swoją drogą miałaś fajną bieliznę.
            Tris poczerwieniała i nie było wiadomo, czy ze wstydu czy z gniewu. Odstawiła z hukiem kubek i poleciała do swojego pokoju. Wróciła dopiero po kilku minutach.
            – Kłamałeś, chuju! – krzyknęła, wróciwszy do salony i wycelowała w niego oskarżycielsko palcem. – Nic tam nie ma.
Loki wybuchł śmiechem.
            – Nie sądziłem, że tak łatwo dasz się nabrać.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz