Ogłoszenia

Tagged #Scarlet tak samo jak Tagged #Monsters, które znajduje się w menu, czerpie z uniwersum mangi Gangsta. (Które de facto bardzo polecam) Scarlet opowiada o Tris, jednej z bohaterek Tagged #Monsters i o jej przeszłości.

Daty publikacji rozdziałów:
16 dzień miesiąca

piątek, 17 listopada 2017

Cz. 3 Demons #Angel



Can you feel it

Stała przed wielkim lustrem ubrana w białą sukienkę. W połączeniu z długimi blond włosami i błękitnymi oczami wyglądała jakby urwała się z jasełek. Mimowolnie uśmiechnęła się na tą myśl, bo nigdy nie wierzyła w anioły i demony. Jedynymi demonami byli ludzie, Zaćmieni, takie ścierwa jak ona i reszta ekipy.
Stał za nią, dłonie trzymał na jej drobnych ramionach. Otaksował Szkarłatną wzrokiem i pokiwał głową z uznaniem. Wyglądała w tym doskonale, tak jak się spodziewał. Zawsze wiedział, że ma oko do takich rzeczy, ale tym razem przeszedł sam siebie i aż zamruczał z dumy. Nachylił się, więc do jej ucha i wyszeptał z pewną dozą fascynacji:
– Widzisz? Teraz jesteś aniołem. Czystym, nieskalanym aniołem – powtórzył,
by Tris mogła wyobrazić sobie to. – A gdy ruszymy w bój… Wtedy przerodzisz się w
demona.
– Mam iść tak na pole walki? – zapytała beznamiętnie.
Nie był to może wymarzony strój, ale nie zamierzała oponować. W granicach normy było jej całkowicie obojętne w co jest ubrana, o ile nie krępowało ruchów.
– Tak. Właśnie tak ubrana pójdziesz. To będzie dla nich takie małe show.
– Po co?
Domyślała się, a jednak wolała spytać. Ciekawił ją to. Intencje Bela. Jego
logika, jego myśli były dla niej czymś dziwnym. Bardzo interesującym, a wręcz
fascynującym. Wiedziała, że stąpa po niebezpiecznym gruncie. O ile Bel był w ogóle
człowiekiem, o tyle psychopatą już na pewno. Chyba nawet tamta Zaćmiona z
Południowej bramy nie była tak niebezpieczna jak on. Przerażająca z niego istota.
A jednak to igranie z ogniem dawało lepszą adrenalinę niż walka. Poza tym
chciała zobaczyć. Chciała przekonać się na własne oczy, jak on postrzega świat. W
jakim świecie chciałby żyć. Bo może jej się tam spodoba?
– Chcę zobaczyć ich miny, gdy biały materiał zabarwi się na szkarłatno, moja
droga.
– Krwią?
– Tak. Właśnie. To takie poetyckie, nieprawdaż? Z pięknego anioła zmienisz
się w krwawego, choć wciąż pięknego, demona. Pokaż mi jak demoniczna jest twoja
dusza, Tris.
– Prawda – przyznała szczerze rozbawiona. – To do mnie pasuje. Krew i jej
szkarłat. Bo przecież jestem Szkarłatna Tris.
– Tak. Jesteś Szkarłatna – przytaknął, delikatnie przeczesując palcami jej
złociste kosmyki.
Był przy tym niezwykle czuły i uważny, jakby bał się, że przez przypadek zrobi
jej krzywdę. A może nie przez przypadek? W tym troskliwym geście wyczuwała
swego rodzaju groźbę. Nie bała się jednak. Nie miała nic do stracenia, poza
bezwartościowym życiem.
Nie zależało jej już zbytnio na niczym. Nie wiedziała, dlaczego odwróciła się
do niego i wplotła palce w jego włosy, by po chwili złożyć na jego ustach soczysty
pocałunek. Nie miała jednak wątpliwości, że to nie z powodu uczuć. Nie była zdolna,
by kogoś pokochać. Na pewno nie Bela, choć czasem może chciała.
Zaskoczyła go tym, ale bardzo szybko zrewanżował się tym samym. Chwycił
ją mocno w talii i wciąż całując, pociągnął w stronę ściany. Zanim się zorientowała,
jej plecy dotknęły zimnego tynku. Wciągnęła głośno powietrze. Chyba spodobała mu
się ta reakcja, bo oblizał drapieżnie usta i pocałował ją znowu.
Zsunęła ręce na jego szyję, chcąc się na nim uwiesić, gdy nogi zaczynały jej
mięknąć. Nie pozwolił jej na to. Chwycił ją za nadgarstki i przyparł do ściany. Jej
serce biło jak szalone, a słodkie odrętwienie ogarnęło jej ciało. Oboje oddychali
szybko, wpatrzeni sobie w oczy.
Wzdrygnęła się, gdy polizał ją po uchu, lecz gdy zaczął całować ją po szyi, nie
protestowała. Wsunęła kolano pomiędzy jego nogi, drażniąc krocze. Robiła to jak
najbardziej celowo. Prowokowała, zresztą nie pierwszy raz odkąd dołączyła do
Demonsów. Zazwyczaj jednak nie udawało jej się osiągnąć celu.
Ostatnimi czasy coś się zmieniło. Chyba odkąd po raz pierwszy uprawiali
seks, który miał być dla niej karą. Nie był, rzecz jasna, ale zapoczątkował w ich
relacjach coś nowego i zarazem bardzo niebezpiecznego. Jednocześnie coś, czego
prawdopodobnie oboje potrzebowali. Bliskość.
Próbowała oswobodzić ręce, żeby móc go dotknąć, ale przyparł ją z
powrotem. Tym razem jednak złapał obie ręce w jedną dłoń, a drugą położył na jej
biodrze. Stamtąd prześlizgnęła się na pośladek Szkarłatnej, a kościste palce
zacisnęły się tak mocno, że aż jęknęła.
Następnie zaczął z niej mozolnie zdejmować sukienkę. Ostrożnie, żeby jej nie
uszkodzić. Tris lub sukienki, ale nie była do końca pewna, co było dla niego
ważniejsze.

Make it real

            Bel nie był romantyczny. Zaraz gdy skończyli, podniósł się z łóżka i zaczął ubierać. Nie silił się na to, żeby chociaż sprawiać pozory. Bo przecież nie był typem, który będzie z dziewczyną leżeć w łóżku i się przytulać. Ale Szkarłatnej to nie przeszkadzała. Doskonale znała już zasady tej gry. Niczego nie oczekiwała i niczego też nie obiecywała.
            Pościel pachniała nim, więc przez chwilę jeszcze leżała na łóżku. Pomimo tego, że sam Bel już dawno poszedł. Nie wyganiał jej jednak. Zaśmiała się cicho. A więc Al miał rację, gdy po raz pierwszy się spotkali. Być może Bel faktycznie miał co do niej plany od samego początku.

Heyo (heyo)

            Wiedzieli gdzie I kiedy będą przejerzdżać Destroyersi. Czekali. Skryci na dachach budynków obstawili wszystko tak, by załatwić ich jak najszybciej. Nawet Bel musiał się liczyć z potęgą Destroyersów.
            Szkarłatna wzdrygnęła się, czując na sobie czyjś wzrok. Zapewne Kaimona. Ale nic dziwnego, skoro świeciła tyłkiem wystającym spod kusej, białej sukienki. Miała to gdzieś. Nie mógł jej tknąć. Nawet on nie miał odwagi postawić się Belowi. Za to ona mogła bezkarnie uciąć mu łapkę lub dwie.
            Jako pierwsza dostrzegła auto i zeskoczyła na drogę, zmuszając Destroyersów, do hamowania. Próbowali ją wyminąć, ale na darmo. Ta ryzykowna próba skończyła się zderzeniem ze ścianą budynku.
            - No hej – zagadnęła Tris, wskakując na maskę samochodu. – Maverik… Gdzie? – wycharczała.
            Tylko Maverik ją interesowała. To był ostatni rachunek do wyrównania. Zabiła już wszystkich, którzy zniszczyli jej życie, zabili jej matkę. Została tylko ta blond żmija, która odebrała jej Vincenta.

Here comes the danger up in this club
            - Ty… - usłyszała i spojrzała na białowłosego gościa z tribalem na ramieniu. – Kim ty, kurwa, jesteś?
            - Gdzie moje maniery? – Przytknęła dłoń do ust, udając zawstydzoną. – Szkarłatna Tris, do usług.
            - Szkarłatna? – powtórzył. – Nic mi to ni mówi…
            - To o niej opowiadała Mav. Była w stanie walczyć z nią na równi, zresztą tak samo jak z Hecate.
            - Hecate – zawarczała Tris.
            Czuła się trochę zignorowana. Destroyesi najwyraźniej nie dostrzegali w niej niebezpieczeństwa, bo w ogóle nie zaczęli się zbroić. Wtedy coś łupnęło tuż obok niej, robiąc ogromne wgniecenie w masce samochodu. To był Kaimon, któremu musiało znudzić się czekanie.
            Beceremonialnie zamachnął się, a że uzbrojony był w kastety, rypnął najbliżej siedzącej osobie z całej siły.
            - Ok., można i tak – skwitowała Tris, odskakując, by nie oberwać rykoszetem.
            Wtedy rozpoczęła się walka. Ni z tego, ni z owego auto wybuchło. Jednak Szkarłatna sprytnie schowała się za plecami Kaimona, żeby uniknąć oparzenia.
            - Wysadzili własne auto, gnoje – burknął Kaimon, dla którego takie ciepełko było niczym solarium. – Energi!
            Szatyn pojawił się jak na zawołanie. Atakował raczej z odległości, używając pistoletów. Był jednak szybki i zwinny, a do tego dobrze wyszkolony. Gdy Jasnowłosy pedał próbował zmiażdżyć mu czaszkę, bez problemu zrobił unik.
            - Dokąd to? – zarechotał Kaimon, szczerząc kły. Sam używał kastetów, więc zależało mu, by zmierzyć się z gościem w  baletkach, który używał pałek. – Chodź.
            Asmo walczył z gościem, którego wołali „Emilio”. To nie był pierwszy raz jak Tris widziała zdolności Asma, ale zawsze była równie zaskoczona. Nie umiała określić jaką sztukę walki opanował. Był jednak naprawdę niezły. Unikał strzałów przeciwnika i atakował gołą dłonią. Mimo to sprawiając wrażenie, że dzierży śmiertelne ostrza.
            Bel obserwował wszystko z dachu, szczerząc się psychopatycznie, jak to miał w zwyczaju. Jak na króla piekieł przystało, oglądał przedstawienie, które serwowały mu jego demony.


When we get started man we ain’t gonna stop

            Tymczasem Tris upodobała sobie Berettę. Nie podobała jej się stylówa czarnowłosej. Kusa kiecka – choć w tej kwestii nie mogła nic powiedzieć – i bicz jako broń. Szkarłatna wywróciła oczami i prychnęła, wyrażając swoją pogardę dla członkini Destroyersów.
            - Wiele o tobie słyszałam – powiedziała tamta. – Jesteś najsilniejszą zaćmioną z Północnej Bramy. – To niesamowite.
            - Heh…
            - Super będzie cię zabić i dołączyć twój nieśmiertelnik do kolekcji.
            - Spróbuj – skwitowała Tris.
            Poprawiła uścisk na rękojeściach sztyletów i jako pierwsza rzuciła się na przeciwniczkę. Zapomniała, jak niebezpieczny potrafi być ten bicz. Ale szybko miała okazję się przekonać. Zakończony sztyletami bicz oplótł się wokół jej kostki, orając skórę. Szkarłatna syknęła z bólu.
            - Mam jakieś pieprzone de ja vu – wymamrotała pod nosem i rzuciła się na Berettę nie bacząc na konsekwencje. – Mam cię, suko.
            Tym ją zaskoczyła, bo mało kto rzucał się na Berettę gotowy pozbawić się nogi. Plotki o Szkarłatnej były więc jak najbardziej prawdziwe. A mówiono o niej różne rzeczy. Zwłaszcza o jej stylu walki i rządzy krwi.
            Biała sukienka faktycznie po chwili zyskała pierwsze plamy krwi, choć swojej właścicielki. Nie taki plan miał Bel. Nie mógł jednak narzekać, bo choć Tris omal nie straciła nogi, zdołała dosięgnąć Berettę i zadać jej dość poważny cios poniżej żeber.
            Zaraz po tym upadła, przyklękając na zranionej nodze. Zdawało jej się, że widzi kość wystającą spod poszarpanej skóry.
            - Będzie się długo goić – westchnęła smutno. – I pewnie zostanie blizna.
            Na ten komentarz Beretta parsknęła śmiechem.
            - Naprawdę sądzisz, że wyjdziesz z tego na tyle cało, by martwić się o bliznę?

We gonna turn it up till it gets too hot

            Buchnęły płomienie.
            - Kuźwa, ile wy macie tych aut? – jęknęła Tris, sprawdzając czy nie fajczy jej się kiecka. – Ach… To nie był wybuch. To ty… - dodała, spoglądając na blond dzieciaka z wyrzutnią ognia.
            - To nasz najnowszy nabytek – zatryumfowała Beretta. – Jak ci się podoba nasz młody żołnierz?
            - Przykre… - stwierdziła Tris, patrząc na chłopaka, który był od niej dobrych kilka lat młodszy. – Dzieci nie powinny igrać z ogniem.
            Nie uzyskała odpowiedzi. Zamiast tego musiała uskoczyć przed kolejną falą płomieni. W efekcie wpadła na Kaimona, który też nie miał łatwo w starciu ze Strikerem.
            - Pieprzony Bel. Mógłby nam pomóc.
            - Co? Już się zmęczyłeś? – zapytała Tris, chcąc go sprowokować.
            Rozumiała jednak gniew Kaimona. Mieli nie lada orzech do zgryzienia. Przeciwnicy okazali się dużo silniejsi, niż można było się spodziewać. I choć ich planem było wygrać, zdawało się, że na Bela nie mogą liczyć.
            - Może się boi.
            - Bel?
            - Pewnie nie dałby rady.
            - Widziałeś, co potrafi – zauważyła Tris. – Jego walka z Devito była…
            Znów musieli uniknąć ataków i przez chwilę zmuszeni byli przerwać swoją rozmowę.
            - Zamień się – mruknęła Szkarłatna. – Zmiażdżysz dzieciaka, a ja zajmę się gościem w baletkach.
            - Chyba śnisz.
            - Chyba chcesz skończyć tą bitwę dzisiaj?
            - Wal się – warknął Kaimon, ale w chwilę później pojawił się za dzieciakiem. – Akuku.
            Jednym ciosem wbił o w ścianę.
            - Brawo – zapiszczała Tris, skacząc jak rasowa fanka. – Ups – mruknęła, robiąc unik, przed ciosem Strikera. – Fajne bohomazy. Gdzie takie robią?
            - Nawet gdybym ci powiedział, nigdy tam nie pójdziesz – zarechotał Striker i zablokował atak. – Myślisz, że możecie nas pokonać?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz